W trakcie spaceru po centrum miasta zauważamy, że prawie z każdego kanału czy strumyka, każdej dziury w ziemii wydobywa się para … i zapach siarki. To uświadamia nam, że stąpamy po cieniutkiej warstwie skorupy ziemskiej, pod którą buzuje lawa. Dziwne uczucie.
W bliskiej okolicy poza miejscami związanymi z geotermalną aktywnością, dodatkowo podziwiać można piękne położone jeziora czy wiecznie zielone pagórki, tereny rekreacyjne, monumentalne sekwoje i ogromne paprocie. Wybierz się więc na jeden ze wspaniałych trekingów w okolicach czy spacer po sekwojowym lesie Whakarewarewa.
Rotorua to również jedno z niewielu miejsc, gdzie można podziwiać symbol Nowej Zelandii, ptaka nielota – Kiwi. Nam niestety nie udało się spotkać z nimi na żywo, widzieliśmy jednego wypchanego w muzeum.
Rotorua to również centrum rodzimej kultury Maorysów. Dokładną historię, tradycję i sztukę rdzennej ludności, najlepiej poznać w tematycznym parku-skansenie lub współczesnej wiosce Maorysów. My wybraliśmy się do Tamaki Maori Vilage. Polecamy, bo ubawiliśmy się nieźle.
Miasto Rotorua ma wiele do zaoferowania i w podróży po Nowej Zelandii każdy powinien tu zaglądnąć choćby na jeden dzień.